Strona:PL Sand - Joanna.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.
248

— Kochany Arthurze, — odrzekł Wilhelm, — jesteś człowiekiem szlachetnym i przecudownym, szczególnie w dziwacznościach twoich; ale widzisz nas bardzo zmartwionych, mnie i moją siostrę że cię z twojego błędu wywieść będziemy musieli. Żart, który sobie zrobiono, a którego skutków przewidzieć nie byliśmy w stanie, udał się nam z tobą bardziéj, jak nawet życzenie nasze było. Muszę ci przeto powiedzieć, że Miss Jane..... nigdy nie istniała.
Ho! — zawołał Anglik z wyrazem nieporównanym zadziwienia, któren Anglicy w ten wykrzyknik wkładać zwykli.
— Tak jest niestety! — rzekła panna Boussac z uśmiechém wielkiego współczucia, i ściskając rękę sir Arthura. — Ani panna Charmois, ani ja niemamy nauczycielek. Miss Claudia i Miss Jane są to po prostu Joasia i Klaudyja, jedna pokojówka, a druga służąca do bydła i mléczarka domu.
— Ho! — zawołał powtórnie Anglik, którego wielkie niebieskie oczy co raz to większe się stawały.
— Niech to pana nie smuci bardzo, — rzekła Marya mile, — zostałeś wprawdzie uwiedzionym względem położenia towarzyskiego téj osoby, lubo ani kranioskopia doktora Gall, ani fizyognomika przewielebnego pana Lawatera nie skłamały względem wartości moralnéj Joanny. Joanna jest zarówno dobrą i niewinną jak jest piękną. Jest ona aniołem. Ale muszę pana natychmiast uprzedzić, że żadnego niema wychowania, że dotąd żyła na wsi między swojém bydłem, że jest córką mamki Wilhelma, prostéj wieśniaczki, a nakoniec, że nawet czytać nie umie i że obawiać się potrzeba, iż się nigdy