że ci takie marzenia przychodzą. Ale tego wszystkiego teraz już uczynić nie można; a z resztą wiele jest Anglików poczciwych, którzy nas kochają, i żałują bardzo cesarza.
— Czy prawda panno? czy są tacy? O to trzeba będzie tym przebaczyć.
— Niezawodnie moja dobra Joasiu, i musisz zrobić początek z naszym przyjacielem panem Harley, który podziwia ładną pastérkę i césarza tak bardzo jak i ty sama.
— A jednak, — odpowiedziała Joanna potrząsając głową, — Anglicy oboje o śmierć przyprawili. Spalili Wielką-pastérkę za to, że posiadała świadomość!
— Ręczę ci za to, że p. Harley ją czci jako męczenniczkę i świętą.
— To musi być człek poczciwy z tego pana Anglika?
— O zapewnie jest to człowiek jeden z najlepszych, najrozsądniejszych, i najlitościwszych na téj ziemi, Joasiu!
— To bardzo dobrze; nie będę potrzebowała odejmować jego małego białego pieniądza od szkaplérza.
— Nie czyń tego; wielkie byś mu przez to zmartwienie zrobiła.
— A to dla czego, panno?
— Bo cię kocha, Joasiu.
— On mię kocha? A więc to musi być prawda, że znał moją matkę!
— Niewiém, moja luba; ale to wiém, że cię bardzo kocha.
— A to dla czego?
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/301
Ta strona została uwierzytelniona.
295