milionowy i dość przystojny człowiek, który się na śmierć zakochał w służącej i to do tego stopnia, że ją chce pojąć za żonę. Panie z okolicy, które tak z przyrody jak i położenia swojego są zadrosne na piękności wiejskie i rzemieślniczki, wszystkie oburzeniem pałały przeciw Anglikowi. Ich mężowie obstawali także przy ich zdaniu i głosili, że służącą można wziąć za kochankę, ale żenić się z nią jest to dowód najjaśniejszy pomięszania zmysłów, a nawet i nieobyczajności. Młodzież ciekawa była zobaczyć tę piękność, która podobnie ich serca podbić umiała, i jeszcze — jak mówiono — w okrutną się bawiła, aby tém pewniéj żoną jego zostać mogła. Zjeżdżano się z Chambon, Gouzon, Saint-Sévere, a nawet i z Chatres, gdzie mieszkańcy są złośliwsi i rozpustniéjsi jak gdziekolwiek indziéj, aby zobaczyć tę piękność z Boussac; a że się bardzo rzadko widzieć dawała, było téż wielu takich, którzy niechcąc pokazać, że podróż całą nadaremnie odbyli, twierdzili, iż nie jest wcale ładną, i że Anglik jest to rozpustnik wyniszczony, który sam nie wie czy sobie gardło ma poderznąć, lub się ożenić z jakim niezgrabijaszem, byle się tylko nudów pozbawić.
Wszystkie te obmowne wieści ukradkiem tylko się dostawały do zamku de Boussac, a to z łaski Klaudyi i Kadeta, którzy się mocno strzegli cośkolwiek o tém głośno mówić, gdyż jak najsurowszy zakaz mieli, aby żadnych niedorzeczności z miasta nie donosić do uszów panny Boussac lub jéj brata. Joanna wstrząsała tylko ramionami, jeżeli jej towarzyszka sypialnéj izby o tém opowiadała, i ona tylko jedna w całém mieście nie chciała lub nie mogła wierzyć, że była przedmiotem
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/311
Ta strona została uwierzytelniona.
305