Strona:PL Sand - Joanna.djvu/315

Ta strona została uwierzytelniona.
309

lepiéj oddać mogło to uczucie naraz źwiérzęce i romantyczne, właściwe położeniu i usposobieniu umysłu naszego młodego człowieka. Chciał on się czasami z tego rozerwać szczérze, puszczając się w zaloty do panny Charmois; lecz Elwira, z rozpustném swojém usposobieniem, ubiorem swojém zalotném nad miarę, i plotkarstwém wyuzdaném tak była niższą od Joasi, że Wilhelm w krótce największe wyrzuty sobie robił, iż mógł na chwilę przynajmniéj porównać pannę z wieśniaczką. Elwira całkiem wszelkiego wdzięku pozbawioną była. Nie rozwinięto w niej tylko skłonności samolube, smak do okazałości, i ciasnych i głupich przesądów. Nawet owa dobroduszna Maryja sama, naganiając okrutne drwinki, które sobie Wilhelm z niéj robił, nie zdołała się przezwyciężyć, aby ją kochać.
Pewnego dnia, uczucie skupione w sercu Wilhelma do takiéj doszło potęgi, że wszelkie tamy przerwać musiało. Był to właśnie czas sianożęcia, i zwożono siano z owéj wielkiéj i ładnéj łąki koło zamku będącéj, na której Joasia po brzegach tylko bydło swoje przez cały czas wiosny pasała. Była to wielka zabawa i uciecha dla całéj młodzieży zamkowéj, dla panów i sług, spinać się po wozach wołowych, i z większą lub mniejszą zręcznością i lekkością wywijać grabiami i widłami. Kadet prowadził całą tę wyprawę z poganiaczem w ręku, dumny jak sułtan wschodni. Sir Arthur, jako najsilniejszy, zajmował miejsce na samym wierzchu téj budowy uczenie zrównoważonéj i ułożonéj na wozie. Poczciwy Anglik nieco był dumny na tę swoją lekkość z jaką nabył téj zręczności wieśniaka, przypatrując się jak się do tego brali parobcy folwarczni. Miał na sobie ko-