dliwą, powinna zamknąć oczy na pewne wykroczenia młodości nieuniknione, a czasem nawet i potrzebne.
— Niewiém, jak mi coś podobnego radzić możesz, mówiąc ze mną o żenieniu go z Elwirą?
— To niechaj ci będzie dowodem, że nie tyle dbam o korzyść własną, jak raczéj o to, aby zbawić od śmierci lub choroby twojego syna. A wreszcie, cóż mnie to ma obchodzić, że mój zięć przed ślubem miał kochankę? jeżeli to być musi, lepiéj że to będzie Joanna, jak która inna; jest ona ładna i zdrowa, nie umie robić podstępów, nie będzie téż umiała przykuć go do siebie namiętnością; głupota jéj w krótce mu odrazę sprawi, a że ona jest istotą powolną i pokorną, pozwoli się wysadzić z jego serca bez wszelkiego szemrania. Do ciebie to wtedy należeć będzie tak ją wynagrodzić, aby się nie skarżyła. Jest to ofiara, którą dla nas obu uczynić możemy, skoro Wilhelm i Elwira raz się pobierą. A wreszcie, jeżeli na to przyjdzie, to Leon Marsillat w krótce od niéj cię uwolni!
— O milcz już raz moja kochana, — zawołała pani Boussac przestraszona. — Zdaje się mi, że wtém wszystkiém pełno przewrotności, i szatan z ciebie mówi!
Pod-prefektowa szydziła z wątpliwości pani zamku, która się bardzo słabo broniła, a te dwie panie długo w ten sposób z sobą rozmawiały, lecz tak cicho, że Klaudyja nadaremnie by była je podsłuchiwała przez dziurkę od klucza.
Joanna natychmiast po tej rozmowie w imieniu chrzestnéj matki do ulicy grabowéj zawołana, tam tylko panią Charmois samą zastała. Ta nikczemna istota działała bez wiedzy pani Boussac, a będąc sama rozwiozłą
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/347
Ta strona została uwierzytelniona.
341