w tedy nierozsądne śpiewaczki w szaleństwo wprawiają, jak to się Klaudyi i wielu innem wydarzyło. Joanna tedy, przekonana, że to nie jest rzeczą tak bardzo obojętną, czy się tę lub owę piosnkę śpiéwa w samotności, często wtedy powtarzały po wzgórzach dzikich Marchii, lub trawistych łąkach Bourbonnii, bardzo stare piosnki, odnoszące się niejako do dziejów krainy; na przykład skargę wieśniaka w czasach nieporządku i nędzy rządów feudalnych:
Je maudis te sergent
Qui prend, qui pille te paysan.
Qui prend, qui pille
Jamais ne rend.
Lub téż ową prostoduszną piosnkę wojenną, o której Tula sądziła, że umyślnie dla Wielkiéj-pastérki ułożoną była:
Petite bergerette
A la guerre tu t’en vas...
........
Elle porte la croix d’or,
La fleur de lys en bras
Sa pareil’ n’y a pas, etc.
A kiedy echo skał powtórzyło ostatnie jéj dźwięki, Joanna drżała, przejęta zwykle zgrozą religijną, która nie była bez przyjemności, wyobrażając sobie, że słyszy, jak głos czysty i słaby dobréj boginki łączy się z jéj głosem, aby powitać zejście księżyca, téj Hekaty