— Joasiu, to wszystko jest rzeczą daleko ważniejszą, jakbyś myślała. Gdyby jaki człowiek uczciwy chciał się z tobą ożenić, i przyszedł do mnie o poradę, jako rzecznika domu Boussac, i dobrze uwiadomionego o wszystkich sprawach tego domu się dotyczących i zachowaniu się twoim....
— To mu poradźcie, żeby się nie bardzo kłopotał o to, bo ja iść za mąż niechcę. Zawszem to mówiła, i jeszcze raz powtarzam.
— O na to Joasiu, to nie przysięgniesz!
— Przysięgam to na imie boga i na duszę mojéj nieboszczki matki, — zawołała Joasia do ostateczności doprowadzona przez tyle podejrzeń obrażających i niedorzecznych w jéj oczach. — Tak, tak, zaprzysięgam to dzisiaj z lżejszém daleko sercem, jak niegdyś.
— Tém lepiéj, do tysiąc djabłów! — pomyślał Leon. — Nie będę potrzebował nudzić się tém kłamstwem. W istocie Joasiu, — rzekł zbliżając się do niéj na nowo, — słusznie masz, bardzo słusznie, że się niechcesz dać do tego nakłonić. Wszyscy ci pankowie chcieli cię tylko uwieść, a ty im pokazujesz twój rozsądek i twoją dumę, odrzucając od siebie to szalone wyniesienie się..... Wieśniak i rzemieślnik równie godni nie są takiego jak ty skarbu.... Zachowaj się do kochania całą potęgą twojego serca i swobody, człowieka, który to za największe szęście policzy, że ci się spodoba. A to piérwsze zmartwienie, które cię teraz dręczy, niech cię nie smuci bardzo. Niesprawiedliwość państwa Boussac i niedorzeczność Anglika, niepozbawi cię jeszcze w oczach wszystkich szacunku. Będziesz mogła jeszcze odtąd i to prawdziwie być kochaną.
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/387
Ta strona została uwierzytelniona.
381