z pewnością powiedzieć nie mogła, czy dziesięć lub pięćdziesiąt stóp głębokości było do spodu wieży. Wyraz stanowczości i rozpaczy w mowie Leona ją przestraszył. Zrobiła poruszenie, aby go wstrzymać.
— Joasiu, zawołał, przyciskając ją do swoich piersi — bądź zdrowa na tę noc, bądź zdrowa na zawsze może! Inni ci ładne objetnice robili, aby cię uwieść. A ja chcę narazić moje życie, aby ci dowieść, że cię uwieść nie myślę. Przynajmniéj pożegnaj się ze mną, i pocałuj mnie choćby raz, raz piérwszy i ostatni w mojém życiu!.... Czyliż się lękasz Joasiu jednego pocałunku! Wszak przed godziną mógłbym był tysiąc pocałunków ci skraść, a ja cię błagam pokornie o jeden w chwili, w której się rzucić chcę w przepaść, aby cię od bojaźni przedemną uwolnić... Nie odmawiaj mi go! Zważ, jeźli tu dłużéj zostanę, mogę wpaść w obłąkanie; nieufność, i odraza twoja umysł mi wzburzyły. O Joanno! gdyby nie twoje podejrzenia, byłabyś całą tę noc była przy mnie bezpieczna..... A teraz mnie wypędź..... tak, wypędź mnie,.... bo drżę na całém ciele i od zmysłów odchodzę..... Joanno! bądź zdrowa! lecz raz tylko mię pocałuj!
— Nie, panie Leon, nie! — rzekła Joanna, wyrywając się z jego objęcia; — żadnego pocałunku, nigdy! Nie dla tego żebym sądziła, iż to jest wielką zbrodnią; nie chcę potępiać Klaudyi. Ale u mnie by to było grzéchem śmiertelnym; i gdybym na niego zezwoliła, tobym musiała zaraz potém przez okno wyskoczyć, nie dla tego, aby uciec, lecz dla tego, aby się zabić.
— O to nienawiść przeciwko mnie z ciebie mówi! nienawiść okrótna! lub téż nieufność! — rzekł Marsillat
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/393
Ta strona została uwierzytelniona.
387