Strona:PL Sand - Joanna.djvu/429

Ta strona została uwierzytelniona.
423

— Czyliż nie odgadujesz? muszę ci tedy pomóc. Mamka Wilhelma była służącą tu w domu przed twojém jeszcze zamęźciem. Była bardzo ładna, jak sobie przypominam, była może nawet i roztropną, ale to mnie wcale nie obchodzi, tyś była na nią zazdrosną po dwóch, czy trzech latach twojego zamęźcia; być może, iż niesłusznie.... Ale Joanna przecież mogła być córką twego męża, a zatém i siostrą Wilhelma.
— Wielki boże! też to bajki powiedziałaś mojemu synowi?
— Cóż to szkodzi?
— Ależ to jest nieprawda, to niedorzeczność! Pan Boussac był ciągle przy wojsku i nie widział Tuli przed narodzeniem Joanny.
— A mnie co to ma obchodzić? Któż Wilhelmowi będzie mógł dać takie wiadomości dokładnie? Jest on za nadto skromny i szlachetnego uczucia, aby się chciał dokładnie o tém wywiadywać. Nie powiedziałam mu tylko słówko, jedno pół-słówko, a on mię natychmiast odgadł.
— Wszak to potwarz rzucona na pamiątkę uczciwéj istoty?
— Uczciwość matki Tuli? wielka krzywda! Otóż jak widać i ty jesteś taka, jak twoje dzieci, moja kochana!
— Ależ ojca Wilhelma krzywdzisz, przypisując mu podobne przewinienie! Poniżasz go w oczach własnego syna.
— A to jakim sposobem? Czyliż to uczciwość mężczyzny od podobnych drobnostek zawisła? Gdybym była Joasię za twoją córkę udała, toby całkiem co innego było. Ale, w mojém przypuszczeniu, wszystko