Strona:PL Sand - Joanna.djvu/436

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XXV.
Zakończenie.

Przedmiot i wypadek rozmowy Joanny i jéj trojga przyjaciół został tajemnicą dla wszystkich, a ona dopiéro po zachodzie słońca w zamku się pojawiła.
— Nie widziałem jeszcze takiéj dziewczyny, — rzekł Kadet, widząc ją wchodzącą; — prawie już na w pół umarła, a jeszcze pracuje! Czy się chcesz dobić, niepoczciwa Joanno?
— Dla czegóż mi to mówisz, niepoczciwy Kadecie? — odpowiedziała Joanna z uśmiechem. — Czyliżeś się zabił zawsze, ileś razy spadł z konia mego panicza chrzestnego?
— Niech będzie, jak chce, — rzekła Klaudyja, patrząc na Joannę, — nie wiém czyś upadła, lub nie; niewiém, gdzieś wczoraj wieczór przepędziła, ale twoja twarz i twoje usta tak blade jak chusta; a gdybyś tak zostać miała na zawsze, toby się ludzie ciebie lękali. Wyglądasz ja Wielka-boginka!
Joanna jednak nazajutrz rano w pole się udała, lubo