— A któż to jest ta jéj chrzestna matka?
— O co to, to wiém dobrze! — Dziedziczka z Boussac. Czy pan znasz panią dziedziczkę z Boussac? Czy ona jeszcze żyje? czy mieszka w Boussac?
Wilhelm ani myślał o tém, aby jej odpowiedzieć na te zapytania. Zdumienie go pochwyciło na ten szczególny zbieg okoliczności, który go sprowadził do Toull, aby tam zobaczyć grób któren kopią dla jego mamki, i wynagrodzić choć w części to zapomnienie długie swojéj rodziny, biorąc w opiekę siostrę swoją mléczną, chrzestnicę swéj matki. W tym przypadku, któren go raczéj do Toull, a nie do Crozan, lub któregokolwiek innego miejsca, z piękności swojéj przyrody w Marche słynnego, sprowadził, upatrywał on skazówkę opatrzności i dziękował bogu, że mu obowiązek jego możnaby prawie powiedzieć wskazał tam, dokąd w celu użycia roskoszy przybył.
Zalotna Klaudyja, widząc go tak mało rozmownego i grzecznego, i ostatek tego pomięszania wewnętrznego utraciła, które w sobie z taką lubością pieściła z powodu tego ich sam-na-sam. Zarówno ciekawa jak wesoła zarzuciła go pytaniami jak to uczynili Leonard i jéj matka. Rada była się dowiedzieć, kto on jest? z kąd przybywa? a szczególnie, dla czego tak bardzo się śpieszy zobaczyć umiérającą, i co za przyczyna mogła być tego jego zajęcia się tą biédną kobiétą i jéj córką.
— O już wiém, rzekła nagle, zniecierpliwiona jego pogardliwém milczeniem lub téż zamyśleniem; mnie się zdaje, że pan szukasz służącéj, i żeś pan do nas przy-
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.
46