Joanna zdziwiona się obróciła, a że Wilhelm w świetle obok niéj się znajdował, spostrzegła łzy w jego oczach. Zamiast co by ją to wzruszyć lub przestraszyć miało, z niewinną prostotą rzekła do niego:
— Czy się burzy boicie, chrzestny paniczu?
Wilhelm niemógł się wstrzymać od śmiéchu, i opuszczając rękę Joanny;
— Nie moja kochana, rzekł, niemyślę nawet o burzy, ale o tobie. Twoje zmartwienie serce mi ściska, i chciałbym, żebym mógł płakać z tobą......
— O, niech panicz chrzestny nie płacze. To by mogło zaszkodzić. Niech panicz na to nie uważa, że ja płaczę; bo to była moja matka! Ale ona była tylko pańską mamką, a potém wcaleście jéj nie znali. Niémoże-cie sobie tedy jéj przypomniéć mój panie chrzestny!
— O przypomniałem ją sobie dzisiaj! moja Joasiu, i niemógłbym sobie jéj więcéj przypomnieć, aby się nie-
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ V.
Uczoność proboszcza wiejskiego.