— Nie? przecież twoja ciotka nie wart tego, co matka!
— To prawda. Ale cóż robić, jednak to moja ciotka. I nudziła by się tak sama.
— Ależ ona i tak cię nié może widzieć, kiedy po całych dniach w polu siedzisz?
— Zawsze się choć wieczór człowiek widzi razem. Wieczerza się razem.
— I każdego wieczora tak się będzie z tobą obchodzić, jak dzisiaj.
— Już ja się do tego przyzwyczaiła, mój paniczu chrzestny, i nie gniewam się na nią.
— A gdyby téż ona miała z tobą złe zamiary, Joasiu?
— Jak to, mój chrzestny paniczu?
— O mówię ci, że twoja ciotka jest to bardzo zła kobiéta......
— Panicz się zapewnie myli. Jest ona troszkę żywa, ale téż i nic więcéj.
— Tobie więc bardzo o to chodzi Joasiu, abyś z nią została?
— Bo to tak wypada, mój chrzestny paniczu!
— A gdyby cię z domu wypędziła?
— Dom należy do mnie; a potém ona tego nigdy nie zrobi.
— A gdyby z tobą mieszkać nie chciała?
— A jużcić bym jéj zmusić nié mogła żeby została; ale dla czegóż by miała odchodzić, kiedy się jej w niczém nie sprzeciwię.
— Mogą się nadarzyć jednak podobne okoliczności,
Strona:PL Sand - Joanna.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.
85