Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/100

Ta strona została skorygowana.

biet, że nie patrzę nawet na tę przy spotkaniu. Mówią, że ona będzie królową balów nadchodzącej zimy i że piękność jej cudowną jest. Nie wiem o tem i wiedzieć nie chcę. Nie cierpię także Grimani’ego; jest to istny hidalgo z komedyi; a gdyby nie posiadał ogromnego majątku i młodej małżonki, która ma być przyjemną, nie wiem, ktoby się chciał narażać na nudę jego rozmowy lub lodowatą sztywność jego gościnności.
Podczas następnego aktu zaglądałem co chwila do loży przodowej. Nic nie przypisywałem złośliwemu sądowi hrabiego de Nasi, albowiem istotnie ci Grimani nosili się nader wyniośle i nawet na równych sobie spoglądali z piętra.
Przypatrywałem się tej pannie z bezstronnością rzeźbiarza lub malarza; wydała mi się jeszcze piękniejszą, niż za pierwszem wejrzeniem.
Stary Grimani, siedzący z nią na przodzie loży, miał dosyć piękne oblicze, surowe i zimne. Nastroszona ta para przemawiała zrzadka coś do siebie jednozgłoskami, a przy końcu opery zwolna się poruszyła i wyszła, nie czekając baletu.
Nazajutrz zastałem starca i pannę na tem samem miejscu i w tej samej flegmatycznej postawie; nie poruszyli się ani razu, a książę Grimani spał sobie rozkosznie podczas ostatnich aktów.
Przeciwnie, panna zdawała się całą baczność zwracać na widowisko: wielkie jej oczy, niby wzrok