troskliwa filozofia i heroiczna rezygnacya, jaką okazywała wobec zawodu.
Cierpiałem bardzo, choroba groziła czemś poważniejszem. Leczenie było mozolne, więc też i reszta sezonu dla mnie przepadła. Skorom tylko podzdrowiał, udałem się na wypoczynek, oraz dla oddychania łagodnem powietrzem u podnóża Apenin, około Cafaggiolo, zamieszkawszy w willi, którą posiadał hrabia o milę od Florencyi. Przyrzekł mi tam przybyć z Cecchiną zaraz, jak tylko skończą się przedstawienia obowiązujące ją w teatrze neapolitańskim.
Kilka dni pobytu w tej uroczej samotności tak mnie postawiło na nogi, że próbowałem już to konno, już pieszo odbywać długie spacery po ciasnych wąwozach i malowniczych polankach, tworzących jakby podstawę dla imponujących mas Apeninu.
Pewnego dnia, nie spostrzegłszy tego nawet, znalazłem się na drodze ku Florencyi. Niby wstęga, olśniewająco biała, przecinała ona zielone płaszczyzny, lekko falujące, a przeplatane pięknemi ogrodami, gęstemi parkami, wśród których wznosiły się wykwintne wille.
Chcąc się rozpoznać, przystanąłem obok drzwi jednego z tych pięknych pomieszczeń. Drzwi te były otwarte i ukazywały aleje starych drzew tajemniczo pozaczepianych z sobą gałęźmi. Pod tem
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/108
Ta strona została skorygowana.