Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/168

Ta strona została skorygowana.

znak, aby usiadła i uśmiechając się do niej przyjaźnie.
Ta prostota i łagodność względem osób jej dawnego stanu należała do liczby pięknych przymiotów Checchiny.
List signory brzmiał jak następuje:
„Nie byłeś pan trzy dni! Albo ci zbrakło dowcipu, albo chęci zobaczenia się ze mną. Czyż to ja mam wyszukiwać sposobu dla przedłużenia naszych przyjacielskich stosunków? Jeżeli go pan nie szukałeś, jesteś głupcem; jeżeli nie znalazłeś, jesteś tem, o co oskarżyłeś mnie. Na dowód, że ja nie jestem ani superba, ani stupida, wyznaczam panu schadzkę. Jutro, w niedzielę, pojadę do Forencyi i o ósmej rano będę na mszy w Santa-Maria del Sasso. Ciotka moja jest chora, siostra mleczna, Lila, sama tylko jedna będzie mi towarzyszyła. Jeżeli strangret i lokaj zwrócą na pana uwagę, daj im pieniędzy, są to nicponie. Do widzenia jutro”.
Odpowiedzieć, przyrzec, przysięgnąć, podziękować i wręczyć ładnej Liii najokrąglejszy bilecik miłosny, było dla mnie dziełem krótkiej chwili. Ale kiedym chciał w rękę wysłanki wsunąć sztukę złotą, powstrzymało mnie jej spojrzenie pełne godności i smutku. Przez poświęcenie uległa ona fantazyi swej pani, lecz widocznie sumienie wyrzucało jej ten czyn słabości, a gdyby miała jeszcze wziąć zań zapłatę, byłoby to dla niej okrutnem upokorze-