Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/185

Ta strona została skorygowana.

— Ah, pan myślisz, że ja się boję? — powtórzyła z pewną czułą goryczą. — Widzisz, że płaczę i powiadasz sobie: Ej, to dziewczątko, które boi się połajanki!
I znów zaczęła płakać gorącemi łzami, twarz zasłoniwszy chustką. Wysilałem się, ażeby ją ukoić, błagałem, aby mi odpowiedziała, spojrzała na mnie, wytłómaczyła się; a w tej chwili zmieszania i rozrzewnienia coś mnie ogarnęło tak szczerze ojcowskiego, że wśród innych czułych nazw, jakie jej nadawałem, przypadek nasunął mi na usta imię dziewczynki, która mi niegdyś była bardzo drogą. Imię to od wielu lat zwykłem był dawać mimowolnie wszystkim ładnym dziewczynkom, które mi przypadały do serca.
— Droga moja signoro — rzekłem — dobra moja Alezyo...
Zatrzymałem się, sądziłem, żem ją obraził, nadając imię niewłaściwe. Ale ona nie okazała obrazy, spojrzała tylko nieco zdziwiona i pozwoliła wziąć się za rękę, którą okryłem pocałunkami.
Tymczasem powóz pędził, jak wiatr, tak, iż nim zdołałem dowiedzieć się czegobądź więcej, Lila oznajmiła nam, że widać już willę Grimani i że tem samem musimy się rozłączyć.
— Jakto! — zawołałem. — Mamże panią w tym stanie opuścić i nie wiedzieć dokąd pozostawać w takim okropnym niepokoju?