Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/195

Ta strona została skorygowana.

Checchia niebawem spostrzegła, co się ze mną dzieje.
Povero — odezwała się — a nie mówiłam ci, że wkrótce będziesz płakał.
A gdym podniósł głowę, ażeby, zaprzeczyć, dodała:
— Jeżeliś już nie płakał, to będziesz; i masz o co. Twoje położenie jest smutne, a co gorsza, głupie. Kochasz młodą dziewczynę, której przez dumę zaślubić nie możesz, a przez uczciwość uwieść nie chcesz. Nie zażądasz jej ręki, raz dlatego, że odając ci ją, zrobiłaby dla ciebie ogromne poświęcenie i naraziłaby się na tysiączne cierpienia; następnie, z obawy, aby ci nie odmówiono, a ty jesteś zanadto pyszny, ażeby się narażać na odmowę. Nie chcesz też brać sam tego, o co nie masz zamiaru prosić i wolałbyś, pewną jestem, zostać mnichem, niż nadużywać nieświadomości dziewczyny, która ci się powierza. Musisz jednak coś postanowić, biedny mój kolego, jeżeli nie chcesz, ażeby koniec świata zastał cię wzdychającym do gwiazd 1 przesyłającym pocałunki chmurom. Niechaj tam przyszczekują na księżyc, my, artyści, powinniśmy żyć za jakąkądź cenę i zawsze. Postanów coś zatem...
— Masz słuszność — odparłem poważnie.
I poszedłem spać.
Nocy następnej wróciłem na schadzkę. Za-