Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/276

Ta strona została skorygowana.

Po przeczytaniu go otworzyłem okno balkonowe, wszedłem na balkon z Checcą i kazałem jej patrzeć naprzeciwko. Pomiędzy licznemi pałacami, rzucającemi cień na wody kanału, był jeden, stojący właśnie wprost naszego mieszkania, a odznaczający się ogromem i starożytnością. Wyrestaurowano go wspaniale. Wszystko miało wygląd uroczysty. Poprzez okna, przy świetle tysiąca świec, widać było bogate wiązanki kwiatów i kosztowne firanki, dochodziły strojne dźwięki potężnej orkiestry.
Wyświetlone gondole, cicho posuwające się po kanale Wielkim, wysadzały u drzwi pałacu kobiety strojne w kwiaty lub błyszczące klejnoty obok mężczyzn ubranych odświętnie.
— Czy wiesz — zapytałem moją towarzyszkę — co to za pałac, ten naprzeciwko nas i zkąd tam taka uroczystość?
— Nie i nic mnie to nie obchodzi.
— To pałac książąt Aldinich, gdzie obchodzą zaślubiny Alezyi Aldini z hrabią Filipem Nasi.
— Aha! — odrzekła półzdziwiona, półobojętna.
Pokazałem jej otrzymany pakiecik, który pochodził od Filipa. Zawierał on dwie karty oznajmiające oraz dwa listy własnoręczne: jeden od Filipa dla Cecchi, drugi od Alezyi dla mnie, oba bardzo ładne.
— Widzisz — powiedziałem, gdy Checca skoń-