Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

lo, przez skrócenie prawdziwego nazwiska Daniel Gemello
Taki los jest małych piesków, że pieszczą ich panowie głupi, a biją lokaje zazdrośni; taki też los jest powszechnie istot podobnych mnie: ubliżająca mieszanina ze strony jednych, brutalna nienawiść ze strony drugich.
Szczęściem dla mnie, Opatrzność rzuciła mnie na grunt błogosławiony: Blanka Aldini była to wcielona dobroć, wyrozumiałość, miłosierdzie na ziemi. Owdowiawszy w dwudziestym roku życia, czas przepędzała dopomagając ubogim, ciesząc zasmuconych. Gdzie było potrzeba otrzeć łzę, wyświadczyć dobrodziejstwo, przybywała na swej gondoli, trzymając na kolanach czteroletnią córeczkę, śliczną miniaturkę, tak wątłą, tak ładną, a zawsze tak świeżo ubraną, iż zdawało się, że na całym świecie jedne tylko piękne ręce matki były dość subtelne, delikatne, miękkie, aby dotykać jej, nie narażając na złamanie lub zgniecenie.
Pani Aldini zawsze ubrana była z gustem i wytwornością, której próżno usiłowały dorównać panie weneckie; niezmiernie bogata, lubiła zbytek, a połowę dochodu wydawała dla zadośćuczynienia swym upodobaniom artystycznym i nawyknieniom patrycyuszowskim. Druga połowa przechodziła na jałmużny, przysługi, dobrodziejstwa wszelkiego rodzaju. Lubo był to dosyć piękny grosz wdowi, jak go nazywała, uskarżała się, że jest duszą letnią, że nie czyni tego, co powinna, a więcej żalu, niż dumy nabierająca