Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

czliwości kwodlibety, jakie panowie weneccy lubią wymieniać z gondolierami, aby wybadać ich dowcip; a mimo nadmiernej swobody, jakiej w takich razach używa wyzwany gondoler, nigdy książę nie zmarszczył się na mnie.
Dobry był to chłopiec.
Nie miałem ja tej głupiej pokory, która uniża się przed prerogatywami rodu. W rzeczach miłości my w tym kraju i teraz tych prerogatyw nie uznajemy wcale, tem mniej owocześnie. Nie było takiej różnicy wieku między signorą i mną, abym nie mógł się w niej kochać. To pewna, że dziś trudnoby mi było nazwać to, co czułem wówczas. Może to była miłość, ale czysta jak mój wiek; miłość spokojna, ponieważ nie miałem ani wymagań, ani pożądliwości.
Pominąwszy młodość, gorliwość, charakter łagodny i wesoły, podobałem się szczególnie signorze przez miłość mą dla muzyki: doznawała przyjemności, widząc wzruszenie, jakie sprawiał mi jej głos, i ilekroć śpiewała, kazała mnie wołać. Dozwalała mi wstępu do samego gabinetu, gdzie, z jej rozkazu, siadałem przy Salli. Zdawało się, że radaby była przeze mnie rozsznurować nieco swą surową kamaryerę. Ale Salla imponowała mi więcej, niż sama pani, i nigdym nawet nie próbował ośmielić się do niej.
Raz signora zapytała mnie, czy mam głos; odpowiedziałem, żem miał, ale go straciłem. Chciała, abym spróbował go przy niej. Wzbraniałem się, ona nalegała; trzeba było ustąpić. Zmieszałem się i by-