Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

Zrozumiałem błąd; ale signora okazała więcej strachu, niż gniewu, nadzieja wzmogła we mnie śmiałość. Pod wieczór przyszedłem zapytać, czy trzeba podprowadzić gondolę pod peron.
— Mówiłam już zrana, że dziś nie wyjadę — odparła tonem suchym.
Ja nie straciłem odwagi.
— Pogoda się zmieniła, signoro — mówiłem — powstaje sirocco. Dobrzeby było dla pani na ten skwar przejechać się po morzu.
Zwróciła ku mnie wzrok gnębiący, mówiąc:
— Nie pytałam ci się o pogodę. Odkąd-że ty udzielasz mi rad?
Zawiązała się walka, a ja się nie cofałem.
— Odkąd pani zdaje się chcieć siebie uśmiercić.
Zdawała się ustępować sile magnetycznej, gdyż omdlałą głowę złożyła na ręku i zgasłym głosem kazała mi podprowadzić gondolę.
Przeniosłem ją. Salla chciała jej towarzyszyć. Wziąłem na siebie powiedzenie jej tonem stanowczym, iż pani rozkazuje, aby pozostała przy pannie Alezyi. Widziałem, jak signora czerwieniła się i bladła, podczas gdy ja brałem za wiosło i odbijałem od peronu, który też niebawem zdał się przed nami uciekać.
Gdym był o kilka zaledwie wioseł od pałacu, zdawało mi się, żem podbił świat, a po usunięciu natrętów zwycięztwo mam zapewnione. Wiosłowałem con furore aż do środka lagun bez zatrzymania,