mój z tym chciwcem Lafranchim. Wszystkie te dusze są nizkie. Dziś zaraz muszę im powiedzieć, że nie z kochankiem przepędziłam noc, ale z mężem. To jedyny środek, aby ciebie szanowali, a mnie zdradzać nie śmieli.
Wstrzymałem ją od tak pośpiesznego działania. Przedstawiłem jej, że mogłaby kiedyś tego pożałować, że się niedosyć namyśliła, że ja sam też
zastanowić się muszę nad jej ofiarą, a nadewszystko, że ona mało rozważyła skutki swego postanowienia ze względu na córkę.
Otrzymałem przyrzeczenie, iż będzie cierpliwą i zachowa roztropność.
Ja nie mogłem się jasno rozpatrzeć w mem położeniu: ona była kobietą upajającą, a ja dzieckiem. Instynktowny wstręt ostrzegał mnie przed ponętami miłości i majątku. Byłem wzburzony, posępny, rozdarty między pożądaniem i lękiem. W świetnej doli, jaką mi ofiarowano, ja widziałem tylko jedno. Bogactwa, jakie ją otaczały, nie stanowiły nawet przydatków do mojego szczęścia: przeciwnie, były to warunki odstręczające dla mej natury niedbałej. Byłem wolny i szczęśliwy w pałacu Aldinich: lubiany przez wszystkich, upoważniony do czynienia zadość wszystkim mym fantazyom, nie miałem żadnej odpowiedzialności, nie doznawałem żadnego utrudzenia ciała lub umysłu. Śpiewać, spać, bąki zbijać, oto było niemal całe moje życie; a wy, Wenecyanie, którzy mnie słuchacie, najlepiej wiecie
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/78
Ta strona została uwierzytelniona.