Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

o tem, jak takie życie przystaje do naszej natury leniwej i lekkiej. Rolę małżonka i pana domu wyobrażałem sobie jak coś podobnego do zarządzania sprawami domowemi przez Sallę, a taka rola wcale mi nie pochlebiała. Pałac ten, którego używałem, stanowił moją własność w znaczeniu najprzyjemniejszem, to jest używania bez żadnej o co bądź troski. Gdyby pani moja dołączyła do tego rozkosze miłości, czegoźby brakło mi jeszcze?
Co mnie nad to zasmucało, to ponura postawa Salli i dziwne jakieś, tajemnicze zachowanie się całe służby. Była ona liczną, a wszystko osoby uczciwe, uważające mnie za dziecko domowe. W tej milczącej naganie było ostrzeżenie, którego nie mogłem, nie chciałem lekceważyć; gdyż lubo może trąciło nieco uczuciem naturalnej zazdrości, pochodziło ono bardziej jeszcze z głębokiego przywiązania do pani.
Cóżbym dał wówczas za jaką dobrą radę! Ale nie wiedziałem, do kogo się udać, a sam jeden tylko znałem tajemniczy zamiar mej pani.
Cały ten dzień przepędziła ona w łóżku z córką, a nazajutrz kazała mi przyjść i powtórzyła wszystko to, co mówiła w gondoli. Podczas gdy mówiła, mnie zdawało się, że ma słuszność i zwycięzko odpowiada na moje skrupuły, lecz gdy pozostałem sam, znowu popadłem w niezadowolenie.
Wyszedłem na galeryę i rzuciłem się na krzesło.