Podniosłem ją dla sprawdzenia drobnego faktu, który nieraz już zauważyłem.
Alezya bawiła się przebijaniem wszystkich lalek w okolicy serca: przebijała je długiemi szpilkami, a niekiedy spędzała całe godziny, zatopiona w cichej i głębokiej przyjemności tej dziwnej zabawy.
Wieczorem Mandolo przyszedł do mego pokoju; był widocznie zakłopotany, jakby z ciężarem na głowie. Dużo miał mi do powiedzenia, a nie wiedział, jak zacząć. Wyglądał tak pociesznie, iż ja wybuchnąłem śmiechem.
— Nie śmiej się, Nello! — powiedział zmartwiony; — jestem twoim przyjacielem: źle, że się ze mnie śmiejesz.
Chciał odejść, ale ja pobiegłem za nim, próbowałem mu się wytłómaczyć, ale nie mogłem. Wiedziałem, że ma serce pełne zdrowych uwag i dobrych rad; ale brakło mu wyrazu, i wszystkie jego zdania, głoszone w rozmaitych gwarach włoskich, kończyły się uwagą: è molto delica... delicatissimo.
Nareszcie udało mi się zrozumieć, iż po całym domu obiegały posłuchy o mojem blizkiem małżeństwie z signorą.
Kilka słów w zniecierpliwieniu wyrzeczonych przez Sallę zbudziło w nim owo mniemanie. Signora miała do niej wyraźnie powiedzieć, mówiąc o mnie:
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/84
Ta strona została skorygowana.