szę zgnębioną. Dostrzegłem, że teraz, zamiast zachęcać mnie do pieszczot, ona, przeciwnie, obawiała się mnie, drżała na moje zbliżenie się ku niej, tak, jakbym ciągnął za sobą występek i wyrzut sumienia.
Powoli dopiero udało mi się wyciągnąć z niej wyznanie wszystkich cierpień jej i walk.
Wyjawiła ona swemu spowiednikowi wszystkie szczegóły naszej miłości, a ten nietylko wzbronił jej małżeństwa ze mną, jako rzeczy nieprzyzwoitej i grożącej nieszczęściem rodzinnem, ale nadto i tembardziej miłości pokątnej. Tak ją przeraził groźbą odepchnięcia od Kościoła, że umysł jej, łagodny i trwożny, wahający się między chęcią uszczęśliwienia nas obojga a lękiem potępienia wiecznego, popadł w bezgraniczne udręczenie.
Może przytem miłość jej zelżała w chwili, gdy ja stałem się jej najgodniejszym; może, zamiast należycie ocenić wielkość duszy, mocą której dobrowolnie z salonów zszedłem do oficyny, ona w tem mężnem postąpieniu dostrzegła tylko brak podniosłości i wrodzoną skłonność do służebnictwa. Mniemała też pewnie, iż onieśmieliły mnie groźby i urągania innych jej służebników. Dziwiła się, że mam tak mało ambicyi, a ten brak wydawał jej się cechą ubogiego i bojaźliwego umysłu. Nie wyjawiła mi tego wszystkiego; ale ja, raz wpadłszy na trop, domyśliłem się rzeczy całej. Nie urażało mnie to. Jakżeżby zrozumieć mogła moją szlachetną dumę,
Strona:PL Sand - Ostatnia z Aldinich.djvu/90
Ta strona została skorygowana.