Strona:PL Sarah Bernhardt - Wyznanie.djvu/15

Ta strona została przepisana.

snęła mną, jakby zapowiedź nieszczęścia. Dla uniknięcia tej przykrości otworzyłam oczy. Ten człowiek stał przedemną, okropnie blady, ale na wszystko zdecydowany... Wyciągnęłam ramiona, aby odpędzić to widmo; gdy nagle obie moje ręce zostały pochwycone i ściśnięte w żelaznym uścisku, który dał mi poznać bezmiar mego nieszczęścia. Szalejąc z trwogi rzuciłam się do nóg twego siostrzeńca, żebrząc litości i prosząc go o oszczędzenie mi zniewagi. Ten człowiek był prawie nieprzytomny.... namiętność go opanowała.... nie słuchał prośb moich... Przyciskał mnie do swej piersi tak silnie, że krzyk zamierał mi w gardle... och!.. straszna, ohydna to była chwila.... (płacze).
HRABIA. Nie mów mi o niej dalej; chcę tobie oszczędzić wstydu, a sobie... wstrętu i rozpaczy!..
MARTA. Litości! ja cię kocham!
HRABIA. Być może! (do siebie). Jedenastego września. Trzynastego to jest we dwa dni później otrzymałem depeszę twej matki, zawiadamiającą mnie o twej chorobie...
MARTA. Ach! miałam nadzieję, że ta ciężka choroba zakończy się śmiercią... Ale śmierć nie przychodzi wtedy, gdy się jej pragnie. Niestety, ty powróciłeś do Paryża dziewiątego listopada, byłam jeszcze bardzo osłabioną, ale miałam zamiar wyznania ci wszystkiego.
HRABIA. Dla czego tego nie uczyniłaś?
MARTA. Bo jestem tylko kobietą.... bo lękałam się.... o! nie o siebie, ale o naszą miłość, która runęłaby w przepaść na wieki. Widząc cię tak strwożonym o moje zdrowie, tak szczęśliwym, tak stęsknionym i ciągle kochającym: stałam się nikczemną.... Jutro! jutro... wyznam mu wszystko.. Niestety, dzień biegł za dniem, a ja powtarzałam ciągle „jutro! jutro!“ Stałam się wspólniczką tego zbrodniarza jedynie przez miłość dla ciebie! Ze szczęścia twego czyniłam sobie pozór dla zamilczenia występku, uspakajałam tem wyrzuty mego sumienia, znajdując zachętę w zbytku twej miłości. Oh! jestem bardzo nieszczęśliwą... Ulituj się nademną....