Strona:PL Sarah Bernhardt - Wyznanie.djvu/16

Ta strona została przepisana.

HRABIA. Nie mogę mieć litości nad taką, jak ty, kobietą! (podnosząc jej głowę i patrząc prosto w oczy). A więc wtedy, gdym cię tulił w mem objęciu, całował twe oczy... tyś wiedziała, że....
MARTA. O panie! jesteś zbyt okrutnym... A więc tak, wiedziałam o wszystkiem.
HRABIA. I wtedy przyzwałaś na pomoc obłudę i kłamstwo, i nie miałaś ani jednej łzy, ani jednego słowa, któreby mi odkryło prawdę.... Oh! głupcze! głupcze! głupcze!.. (uderzając się z wściekłością). Cieszyłem się, śmiałem, jak szalony, trzymając na ręku to dziecię... a ty patrzyłaś na to w milczeniu... pozwoliłaś mi pieścić tego... syna. O! nikczemna!...
MARTA. Bądź wspaniałomyślny! odbierz mi życie! Zabij mnie!
HRABIA. Mówiłaś to już przed chwilą.
MARTA (płacząc). Boże! Boże!...
HRABIA. Gdybyś płakała tak przez całą wieczność nawet, to jeszcze łzy twe nie zdołają zagoić rany, która mi serce krwawi; płacz i módl się za tego, który umrze za chwilę!
MARTA. Och! chcesz zabić dziecko moje!
HRABIA. Krzyk matki w obronie dziecka przed krzykiem żony... Nie! To ojca zabić pragnę... jeżeli on mnie nie zabije.
MARTA. Ty! ty chcesz bić się z tym człowiekiem! Ależ to niemożliwe, to ohydne... Nie! nie! ja nie chcę, nie chcę... Ukarz mnie, wypędź mnie! ale nie każ mi drżeć o ciebie (czołgając się na kolanach). Ach! jestem przeklętą! łaski! przebaczenia!
HRABIA. A gdybym ci nawet przebaczył, czy sądzisz, że przebaczyć jest to samo, co zapomnieć?... Ale niech i tak będzie... Za kilka chwil nędznik, który jest tam, otworzy te drzwi..i Zatrzymam go tu: ty wejdziesz do tego pokoju, zamkniesz się i choćby nie wiem jak straszny hałas dobiegał twoich uszu, choćby dramat najokropniejszy przedstawiał się twojej wyobraźni — nie otworzysz tych drzwi, nie zawołasz o pomoc!