Strona:PL Sawicka Nowelle.pdf/296

Ta strona została przepisana.

zdobyć się nie potrafię; obmyśliłam tedy odpowiedź, któraby uwolniła mnie od wszelkich objaśnień, a zarazem wniczém staréj przyjaźni nie naruszyła, — gdy raz, wróciwszy z przechadzki, znalazłam bilecik od tegoż kuzyna, w którym przepraszał grzecznie, że bawiąc przez parę dni w naszém mieście, nie mógł ani na chwilę wpaść do mnie; odradzał zarazem projekt zamieszkania w małém miasteczku i, polecając się łaskawéj pamięci, zawiadomił, że dziś jeszcze opuszcza miasto i t. d.
Był to istotnie policzek, wymierzony w przyzwoitéj formie.
Na bezczynne życie staréj panny zrezygnować się nie mogłam; natura kobieca, jeśli nie zwyrodnieje w kolebce, potrzebuje kochać, poświęcać się, żyć w serdecznej atmosferze. Świat towarzyski był dla mnie zamknięty; pozostał jeszcze świat sierot, nieszczęśliwych, świat cierpiących i zaniedbanych, którzy, pojmując współczucie, troskliwość, opiekę, o świadectwo cnoty nie pytają.
Zostałam siostrą miłosierdzia; życie to dało mi tyle chwil błogich, o jakich chyba tylko we własnéj swojej rodzinie marzyćbym mogła.
Wprawdzie i dziś jeszcze starzy znajomi spotykają mnie z dziwném mrużeniem oczu i przygryzaniem wargi; — wyborną mają pamięć. Ja nie zdołałabym przeliczyć, ile miesięcy przeżyłam wśród bezsenności, niewygód i cierpień — oni jeden fakt z życia mego pamiętają jak chrześciańską erę! Kto wie, może i w niebie fakt ten rzuci cień brudny na kartę całego mego żywota!