Strona:PL Schneider Sofista Antyfont.pdf/4

Wystąpił problem z korektą tej strony.

zdeptanych przez Heraklita zmysłów i skutkiem oporu przeciw jego zwątpieniu o stałej wiedzy (por. Aryst. Metaf. A 6, 987a32 o zdaniu Heraklita: ώς τών αίσθητών άεί ρεόντων καί έπιστήμης περί αύτών ούκ ούσης — roz. 1. »O snach«: όταν μέν ούν [ή ψυχή] σώματι ύπηρετούσα ή, έπί πολλά μεριζομένη ού γίνεται αύτή έωυτής, άλλ άποδίδωσί τι μέρος έκάστω τού σώματος ήγουν τοίσιν αίσθητηρίοισιν.... αύτή δ έωυτής ή διάνοια ού γίνεται). Platon w Fedonie i Teajtecie wygłosił także dobitnie udzielność duszy αύτής καθ αύτήν przeciwko Heraklitowi i jego filozofii (Fed. 65c, 66a, 790, 83b; Teajt. 186a, 187a. Zob. W. Lutosławskiego: »O pierwszych trzech tetralogiach dzieł Platona« w Rozpr. wydz. filol. Ak. Um. w Krakowie t. XXVI str. 81 i 83). Owóż, jeśli nas domysł nie myli, Platon razem z autorem Περί διαίτης zasadę niezawisłości duszy przyjęli od Prodykosa, u którego najpierw doszła ona do samopoczucia (Prodykos w Pseudo-Plat. Axioch. III: ήμείς μέν γάρ έσμεν ψυχή, ζώον άθάνατον έν θνητώ καθειργμένον φρουρίω).
Kiedy Sokrates skłaniał się do wiary ludowej i, chociaż warunkowo, przypuszczał byt nieśmiertelny duszy w Hadesie, Prodykos niewątpliwie odrzucał istnienie indywidualne po śmierci i godził się na pierwszą z dwu możliwości, przytoczonych przez Sokratesa, że zgon jest unicestwieniem jednostki, jak gdyby snem znieczulonym bez śnienia (Plat. Apolog. 40c: οίον ύπνος, έπειδάν τις καθεύδων μηδ όναρ μηδέν όρα θαυμάσιον κέρδος άν είη ό θάνατος). Samobójstwo to konsekwencya logiczna tego poglądu, przed którą może Prodykos się nie cofnął, chyba że przed tym środkiem, kojącym wszelkie cierpienia, powstrzymała go, jak Hamleta, »obawa czegoś poza grobem« i snów trapiących po otrząśnięciu z siebie śmiertelnej powłoki. Widać, jak bujną musiała być wyobraźnia ludzka za czasów Szekspira lub Sokratesa, jeżeli we snach dręczyła dusze do tego stopnia, że według mędrca greckiego nawet król perski mało miał nocy spokojnych i że istotnym zyskiem byłaby zatem śmierć i nicość (Plat. Apol. 40e), a genialnemu dramaturgowi w hamletowskiem: »Być albo nie być« mogło wydawać się »celem na tej ziemi najpożądańszym« przerwać dni swoje, byleby tylko nie śnić.
Jeśli taki Sokrates nie wahał się przez wyrocznie, sny i na wszelkie sposoby zasięgać woli bożej, to i w snowidzu (όνειροκρίτης) Antyfoncie potrzeba coś więcej widzieć nad szarlatana (Plat. Apolog. 33c: ἐμοὶ δὲ τοῦτο, ὡς ἐγώ φημι, προστέτακται ὑπὸ τοῦ θεοῦ πράττειν καὶ ἐκ μαντείων καὶ ἐξ ἐνυπνίων καὶ παντὶ τρόπῳ, ᾧπέρ τίς ποτε καὶ ἄλλη θεία μοῖρα ἀνθρώπῳ καὶ ὁτιοῦν προσέταξε πράττειν). Był on zażegnywaczem smutku, gdyż o nim prawdo-