Strona:PL Schulz - Sanatorium pod klepsydrą.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

wiła się nasilaniem tego magnetyzmu, regulując odległość naszych ciał, podczas gdy mijaliśmy dziesiątki drzwi opatrzonych numerami. Korytarz ściemniał się coraz bardziej. W zupełnej już ciemności oparła się przelotnie o mnie. Tu są drzwi Doktora — szepnęła — proszę wejść.

173