Demiurgos kochał się w wytrawnych, doskonałych i skomplikowanych materjałach — my dajemy pierwszeństwo tandecie. Poprostu porywa nas, zachwyca taniość, lichota, tandetność materjału. Czy rozumiecie — pytał mój ojciec — głęboki sens tej słabości, tej pasji do pstrej bibułki, do papier-maché, do lakowej farby, do kłaków i trociny? To jest, mówił z bolesnym uśmiechem — nasza miłość do materji, jako takiej, do jej puszystości i porowatości, do jej jedynej, mistycznej konsystencji. Demiurgos, ten wielki mistrz i artysta, czyni ją niewidzialną, każe jej zniknąć pod grą życia. My przeciwnie, kochamy jej zgrzyt, jej oporność, jej pałubiastą niezgrabność. Lubimy pod każdym gestem, pod każdym ruchem widzieć jej ociężały wysiłek, jej bezwład, jej słodką niedźwiedziowatość.
Dziewczęta siedziały nieruchomo z szklanemi oczyma. Twarze ich były wyciągnięte i zgłupiałe zasłuchaniem, policzki podmalowane wypiekami, trudno było w tej chwili ocenić, czy należą do pierwszej, czy do drugiej generacji stworzenia.
Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/077
Ta strona została uwierzytelniona.