Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

dają się w nicość, oszalałe, szare maki ekscytacji rozsypują się w popiół.
Będziemy wiecznie żałowali, żeśmy wtedy wyszli na chwilę z magazynu konfekcji podejrzanej konduity. Nigdy nie trafimy już doń z powrotem. Będziemy błądzili od szyldu do szyldu i mylili się setki razy. Zwiedzimy dziesiątki magazynów, trafimy do całkiem podobnych, będziemy wędrowali przez szpalery książek, wertowali czasopisma i druki, konferowali długo i zawile z panienkami o nadmiernym pigmencie i skażonej piękności, które nie potrafią zrozumieć naszych życzeń.
Będziemy się wikłali w nieporozumieniach, aż cała nasza gorączka i podniecenie ulotni się w niepotrzebnym wysiłku, w straconej napróżno gonitwie.
Nasze nadzieje były nieporozumieniem, dwuznaczny wygląd lokalu i służby — pozorem, konfekcja była prawdziwą konfekcją, a subjekt nie miał żadnych ukrytych intencyj. Świat kobiecy ulicy Krokodylej odznacza się całkiem miernem zepsuciem, zagłuszonem grubemi warstwami przesądów moralnych i ba-