Strona:PL Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

nerji ojciec wędrował wśród fałd i dolin fantastycznego Kanaanu, wędrował wielkiemi krokami z rękoma, rozkrzyżowanemi proroczo w chmurach, i kształtował kraj uderzeniami natchnienia.
A u dołu, u stóp tego Synaju, wyrosłego z gniewu ojca, gestykulował lud, złorzeczył i czcił Baala i handlował. Nabierali pełne ręce miękkich fałd, drapowali się w kolorowe sukna, owijali się w zaimprowizowane domina i płaszcze i gadali bezładnie a obficie.
Mój ojciec wyrastał nagle nad temi grupami kupczących, wydłużony gniewem i gromił z wysoka bałwochwalców potężnem słowem. Potem, ponoszony rozpaczą, wspinał się na wysokie galerje szaf, biegł obłędnie po bantach półek, po dudniących deskach ogołoconych rusztowań, ścigany przez obrazy bezwstydnej rozpusty, którą przeczuwał za plecami w głębi domu. Subjekci dosięgli właśnie żelaznego balkonu na wysokości okna i wszczepieni w balustradę, pochwycili wpół Adelę i wyciągnęli ją przez okno, trzepocącą oczyma i wlokącą za sobą smukłe nogi w jedwabnych pończochach.