Że za to twego gniewu nie chciałbym odnosić;
Wszakoż, Panie, i w tej strzeż. Tu przestawam prosić.
Wysokość żalów mych i kłopoty wielkie,
Gdy łzy oczy, troski serce cisną wszelkie,
Ręce i źrenice wznosiemy do ciebie,
Sieroty ubogie usłysz, Ojcze, w niebie.
Niech cię żal nasz, Panie, niech cię nasz płacz ruszy,
Nie patrz na występki, bo wspomniszli złości,
Któż niewinnym będzie twej sprawiedliwości?
Tyś dobroci źródło, i to tak trwać będzie,
Przeto nasze zmysły żalem obciążone
K tobie, byś pocieszył, Ojcze, obrócone.
Kiedy dzień swej nocy z słońcem ustępuje,
Albo księżyc nazad swe gwiazdy kieruje,
Chwalić Pana swego duch mój nie przestawa.
A iż miłosierdzie w ręku Pana tego
I mocna ucieczka człowieka nędznego,
Dobrze swą nadzieję Izrael zasadził
Chwal Pana, póki żywiesz, sław dobroci jego,
Duszo ma: póki czujesz władzą ducha swego,
Niechaj w tobie cześć jego nigdy nie ustawa,
Który tu swym do czasu, tam wiecznie żyć dawa.