Przed którego oczyma nogi twojej droga,
Który żywota twego, niżeś się urodził,
Stopy wszytkie policzył dróg, w którychbyś chodził.
Drogi twoje przed wiekiem sznurem wymierzone,
Uznał każde stąpienie a jak świątobliwe,
Wszem ukażą wyroki pańskie sprawiedliwe.
Kto podobien jest jemu? Kto przed nim praw stanie?
Gdzie rzecznik, by cię bronił, gdy Pan na sąd wstanie?
Że Pan zły, a tem jego sprawiedliwość zwlecze?
Pycha z twoją hardością aczby się podniosła
I nogi nad obłoki, głowę wyższej wzniosła,
Jednak śmieciami będzie od onych rzeczona,
Przeto lepiej za czasu naleść swym wyrokiem,
Żeśmy niegodną ziemią, a przed onym okiem,
Które widzi zakrytość serca wszelakiego,
Opuściwszy bujną myśl, bierz się do dobrego.
Póki twój gniew nie minie, lutościwy Panie?
A uznawszy, że wiatr są dni żywota wszego,
By nas Pan w nich pamiętał, rzućmy się do niego!
Dasz wiele dobra, gdy się nie spodzieję,
Acz dotąd, Panie, omylną nadzieję
W sprawach podawasz, a im pilniej proszę,
Tem mniejszy skutek z łaski twej odnoszę.