Rozerwałeś nas i odrzucił, Panie;
Rozgniewałeś się, stąd płacz i narzekanie;
Zatrząsłeś ziemią rozdwoiwszy onę,
A trwogi pełno, w którą pojźrysz stronę.
Nawróć się do nas, ojcze dobrotliwy,
A uśmierz gniew swój, coś nas nim poraził,
Niechby pogany a nie twój lud kaził.
Wszak to nie pierwszy, co byli zwątpili,
Wskrześ i w nas serca dla imienia twego,
Jeśli przepomnieć nie chcesz ludu swego.
Wyciągni rękę, wyswobodź swe, Panie,
Co k tobie z płaczem puszczają wołanie;
Gdyż w tobie samym swą nadzieję mają.
Kto nas przywiedzie w mury utwierdzone,
Kto lud uskromi i nawróci one?
Zaż nie ty, Panie, któryś nas rozproszył
Przysiągł Pan wieczny na swe imię święte —
(Stąd w mojem sercu wesele przyjęte):
Zmierzę krąg świata, lud przebiorę sobie,
Czyniąc wolą swą ściągnę ręce obie.
Rozumu niemasz, aby w takim wieku
Rzeczom radzić mógł; w tobie jest ufanie,
Że przeciwniki dasz nam gromić, Panie!