I osuszył rzewliwy
Płacz, co mnie zmysłów zbawił.
Inszej, o lutościwy,
Ucieczki nie mam, ojcze dobrotliwy.
W tym twardym wieku rozum ustępuje
Gniewom, ten wzrusza ziemię z niebem złością,
A prawie oślep, wszelaka możnością
Na cudzą skazę siły swe gotuje.
A wszelkie mieśce — nienawiści włością.
Gwałt krzywdy szuka, szkoda tuż z chytrością,
Krew a łzy tocząc w skargach rozkoszuje.
Alekto węże pochodnią straszliwą
Wszędy beśpieczne mając władze swoje.
Furya, którą ludzie panią czują,
Miłość precz z świata zagnała, prawdziwą
Szczyrość, pobożność, zgodę i pokoje.
Wysłuchaj, Panie, prośby i wołanie moje,
Niech wzgardzone nie będą mych gorzkich łez zdroje,
Porusz swej przeciwko mnie ojcowskiej miłości,
A wybaw od pośmiechu i od zelżywości.
Niechętny mnie zasmucił, utrapił złośliwy,