Wyrwi Harpijam, pełnym wszech przykrości,
Troskom, co siły suszą;
ŁAKOMSTWO.
Piecza, co rościesz i żywisz się złotem,
A w tysiącu trwog i różnościach szkody,
W teskliwych pracach, chcąc w skarbach mieć gody,
On tracisz, co miał wiecznie cieszyć potem;
Jad, który w leciech ma swoje pogody.
Gdyżem twe zawżdy zdradliwe przechody
Ludziom zwykł brzydzić i lżyć cię z kłopotem.
Więc tak ubóstwa szczyre, świętobliwe,
I w jego rządy śmiesz swą nogę stawić?
Idź, jędzo, gdzieś się zwykła sidły bawić,
Śród zdradnych nadziej, tam pospólstwo chciwe,
Tam twa pociecha, tam radość nie wieczna.
Do ciebie dusza moja nadzieję wyniosła,
Nie bojąc się zelżenia. Pośmiech złośliwego
Niech jej nie tyka, Panie, gdyż wyroki wieczne
Wiernym pociechę dają.
Mnie ty sam drogę ukaż i ścieżki bezpieczne;