Sna chcesz, byś tak dni moje wyniszczyło?
Inszy, kiedy truchleją,
Wspierają się nadzieją
I wdzięczną myślą serce zabawiają;
Że smutki dolegają
A otucha przyszłych pociech omija.
Ratunku z żadnej strony
Niema mój wiek strapiony,
Przyszłych się lękam, przeszłych dni żałuję;
Życzyłbym śmierci sobie,
Lecz i w grobie odpoczynku nie czuję.
Co wszytkim władniesz, Panie,
Wzgardziszli ty mnie, gdzież obrócę oczy,
Gdzie serce skłonię, gdzie podniosę ręce?
Gdy żal z oka łzę toczy,
Daj pokorę, daj cierpliwość w męce!
Panie, zmiłuj się a nie rzekę więcej,
Zmiłuj się, Boże, nad ciałem co pręcej,
Nad ciałem, mówię, bo z dawnego wieku
Miło nędznemu znać twą łaskę człeku.
Jeśli ty skutku nie udzielisz, Boże;
Stąd żal nieznośny, iż wzdycham do ciebie,
Łkam, płaczę, wołam, wżdym wzgardzon w potrzebie.