Ciemności zaż znać mogą dziwne sprawy twoje?
A w ziemi niepamięci sprawiedliwe zdroje?
Ja k tobie wołam, Panie, a prośby wychodzą
Dusze mej utrapionej, przód niż zorza wschodzą.
Oblicze swe odwracasz? Przecz mnie ubogiemu
Z młodości, w wielkiej pracy, we czci usadziwszy,
W pokorze smutkom szkodzić dasz, tak poniżywszy?
Na mię się obróciły gniewy twe, a strachy
Jak wodą, ze wszytkich stron trwogi obegnały,
Przyjaciela z znajomym me nędze nie znały.
Także mnie, mój Panie, zapomnisz koniecznie,
I swą odemnie będziesz twarz odwracał wiecznie?
Długoż dusza ma o mnie radzić ma bez skutku,
Dni me w żałości tracąc i w nieznośnym smutku?
Wejźry a wysłuchaj mnie, Boże dobrotliwy,
Oświeć oczy, by w śmierci nie zasnęły srogi[ej],
Ani przeciwny rzec mógł, że mnie przywiódł w trwogi.
Pocieszy się nieżyczny, jeśli się pochylę;
Twym ratunkiem serce me uweselisz, Panie,
Zaczem ci chwałę oddam i z dzięką śpiewanie.
Panie, któż w gmachach twoich ma mieszkanie
Dla odpoczynku, któż na onej stanie