Ono wód pełno, a me zatopione
Oczy są łzami; wżdy myśl niezgwałcona,
Acz wszelka radość rodzi żal trapiący.
Nie chciej straconym mieć, Boże wszechmocny;
Dzienne wzdychanie i płacz przyjmi nocny,
Pomóż mi z sideł i ciężkości srogi,
Zmień złe nałogi.
Chytrości ważne, z pośmiechem prostota,
Występki rozkosz, ciężkość służyć Bogu
W bezbożnym progu.
Ku tobie wołam, królów panie wieczny,
Żądzą moję znasz, przed tobą własności
Moich krewkości.
Zmiłuj się, ojcze, pomóż chętliwemu,
Na twoje drogi, podaj rękę jemu,
Boleści zdroje.
Uprzejmość moja izaż mnie zasmuci?
Szczyrość zaż trwogą zjętego porzuci?
Boże wszechmocny, co prawdę miłujesz,
Ty mnie ratujesz.
Ani obłudnych na mą skargę rada;
Nie daj szwankować cnotam w ich prostocie,
Bierz moc niecnocie.