Pan, co wszem władnie, a gdzie wzrokiem ruszy.
Zatrząsnął światem, jako rozgniewany,
Roztropny z bacznym na pośmiech wydany.
Lecz wspomni, Panie, (proszę) imię swoje.
Sprawyć to twoje.
Co w tobie, Panie, swą nadzieję mieli,
Niech twoi znają, żeć dobrze ufali,
Acz pośmiech znali.
Jak dobra córa, kiedy w ojcu znaki
Gniewn k sobie najduje,
Prze występek swój jaki, —
Twarz wstydem zafarbuje,
O łaskę prosząc, upada pod nogi,
Tak, ojce dobry, wzrok wstydem zniżony,
Pokory napełnione
Serce, acz z każdej strony
Nikczemnych myśli, do ciebie podawam,
Bo cię strapionych pociechą wyznawam.
Występków taić zmysły dróg nie znają,
Gdyż wszelka skrytość tobie
Świecę albo kwiat w sobie;
Cokolwiek pocznie chęć nędzna, błędliwa,
Twej przytomności wszytko się odkrywa.