Strona:PL Sebastyana Grabowieckiego Rymy duchowne.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak słonecznej światłości
Oko się przypatrować
Nie może, tak krewkości
Ludzkie próżno gotować

20 
Myśl mają, słowa, twe chwały zachować.


Twej zacności, wysoki,
Nie widzą ni dochodzą
Naszych zmysłów przeskoki;
Bo promienie zachodzą,

25 
Które ćmią oczy i wzrokowi szkodzą.


Lecz gdy ty swej świecącej
Mnie udzielisz jasności,
Obłok spędzisz ślepiący[1]
Tak, bym był tej godności,

30 
Jak duchy, co tu żyły w twej miłości —


To pójdę w nocy, we dnie,
Twe imię rozsławiając,
W koliczny kraj i średnie,
Dusze te zwoływając,

35 
Co się wzbłąkały, żądzej dogadzając.


Źródło wieczne i żywe,
Które skoki różnymi
Puszczasz światło prawdziwe
W te, które w niebo swymi

40 
Sposoby wwabiasz i czynisz własnymi,


Oczyść serce z ciemności,
Które miąższa zasłona
Tych świeckich obłudności

  1. poprawiam ze: „ślepiącej“.