Ta strona została uwierzytelniona.
Ślepi! Daj, aby ona
45
Wesoło mogła, co dziś tak zemdlona,
Źrenica widzieć ciebie
I łaski obiecane;
Sam z sobą walcząc, z siebie
Zwycięstwo mieć żądane,
50
Tu zszedłszy, k tobie nieść zmysły wezwane!
CXX.
SONET.
Jak człowiek, co się dopuści niecnoty,
Słońca nie lubi, lecz się kryje w cienie,
Tak, skorom wzgardził twej łaski promienie,
Wzrok wiecznych ogniów opuszczony, złoty,
5
Opadli duszę mą pełni ochotyNieprzyjaciele; ten, ów precz z niej żenie
Dary, co miały z nią trwać w wiecznej cenie,
I przednie, co ją miały zdobić, cnoty.
Pałało serce, gdy mrozy trzaskały,
10
Ogniem piekielnym zewsząd obtoczone,Gnuśność spół mając, a z niem próżnowanie.
Błądziłem, gdzie dróg obłudności chciały,
Bez światła, którem nieba ozdobione.
O sprawo, z której nic nad żal nie kanie.
CXXI.
Podobneś mi jest drzewo, ucieszę[1] się tobą,
Bo widzę, że, jak zemną, świat poczyna z tobą;
- ↑ cieszę.