A jak, z dróg przepaści zwiodszy, złości gładzisz.
Jestem jednym z onych, co się ciebie boją,
I chęć mam zgadzać się z świętą wolą twoją;
Miłosierdziem twojem gdyż ziemia opływa;
Panie nad pany, ojcze wszech lutości
Do stołu syna twego w tej nizkości
Idę, ciałem z krwią jego posilony
Chcąc być a pragnąc pociech, utrapiony.
Nieczysty do wód łaski zawżdy trwały,
Ślepy, do światła wieczystej jasności,
Nagi, potrzebny, do pana wszech włości.
Proszę twej tedy łaski nieskończony,
Oczyść z brzydkości, oczyść mą ślepotę,
Ubogać nędzę, skryj nagą prostotę,
Bym anielskiego pana, królujących
Rozkażyciela i sprawcę władnących,
Wiarą, pokorą przyjął i czystością,
Z tą wolą w sercu mocno utwierdzoną.
Że potem nie ma chęć być złością lżoną;
Zaczem duszy mej skąd by się twierdziło