Wiedzieć żąda, chcąc czerpać z źródeł obfitości
Zbawiciela swojego rzek, wszelkiej wieczności.
Jak najemnik ku końcu wzdycha prace swojej,
Ucha boskiej lutości, niech przed cię przychodzi,
Boże, wołanie moje a pomoc przywodzi.
Jam jest owca błędliwa, pasterzu łaskawy;
Szukaj jej a w klipę swych prowadź, stróżu prawy,
A racz głos przyjąć, Panie, strapionego ducha.
Nie patrz na mą niegodność, lecz dla twej lutości
Racz mi się dać w dziedzictwo, królu wysokości,
Nie zawieraj przedemną drzwi swojej owczarnie,
Córo Syońska, zrzuć łańcuchy z szyje,
Niech dana wolność w więzieniu nie żyje,
Z rąk i nóg twoich otrząśni okowy,
Wyrwi z niewoli ozdoby twej głowy.
Siej na nowinie i roli rodzący,
Obrzeż się Panu, a myśli swych zbytek
Porzuć pod nogi Panu twemu wszytek,
By kiedy nie wstał gniewem poruszony
Objął płomieniem a w ciężkości takiej
Niskąd nie było pomocy nijakiej.
Wstań, woła na cię Pan, a spiesz się k niemu;
Poddawszy ramię brzemieniu swojemu,