Jak on władze nie miał, z opoki zwieszony,
Tak sobą nie władnę bólem zwyciężony.
Więc serce drapieżni żarli mu sępowie —
Chwila dla ulżenia żadna mi nie dana,
I we mnie ochłoda nigdy nie uznana.
On ptaka czemkolwiek mógł kiedy zatrwożyć,
A tem nieco męki na stronę odłożyć,
Tak długo cierpliwy król najwyższy mieć chce.
Tak się to[1] królowi zdało najwyższemu,
Który długo cierpliw z tą łaską złosnemu
Karanie znieść kazał za niezmierne złości,
Zasłużyłem więcej, ojcze dobrotliwy,
Dawnom piekła godzien, bom człowiek złośliwy;
Bo sna ten grzech nie jest, bym go nie skosztował,
Aczem syn twój, wżdym się z przeciwnym buntował.
Już być miał, to karzesz, szkodzić z żadnej strony
Nie chcąc ani puścić zguby na złą głowę,
Boże, miłosierny nad wszytkę wymowę.
Zaprawdę, gdybym miał sądzić złości swoje,
Każąc, abym w wieczne ognie był wrzucony,
A piekielnym wężom za pokarm zlecony.
Ty nic takowego nie każesz, łaskawy,
Nie jak sędzia, ale jako ociec prawy,
- ↑ dodane.