Złości, któremiś ty wielce wzruszony
A ja nad miarę wszelką obrzydzony.
Zgrzeszyłem, Panie, zgrzeszyłem, mój Boże,
Prócz tego, żeś rzekł pokutującemu
Być lutościwym i grzech przejźreć jemu?
Upadam tedy, Boże, przed twe nogi
Serdecznie prosząc, ja, grzesznik ubogi,
Łaski swej użył, w sąd nie wchodząc zemną.
Nie trać z sprosnymi występki społecznie,
Ani na mój żal ich kaźń chowaj wiecznie,
Niech gniew na mój grzech u ciebie, mój Boże,
Aczem niegodny, zbaw’, proszę, z tej miary,
Jakoś o łasce swej użyczył wiary,
A jać nędzny dam dzięki spół z onymi,
Z których masz chwałę wieki wieczystymi.
Jako je kolwiek twa wola rozsadza,
Tobie cześć niosą, bo tobie należy;
Niech w niej mój krótki, niech wieczny wiek bieży.
Grzech mój przeraża nieba, a tam, Panie,
Przed tobą imię synowskie jak stanie?
Który nie śmiem wznieść oczu pod obłoki,
Prze twoje na złość straszliwe wyroki.
Ku twej stolicy wejźreć? Zaż brzydkości