Albo więc gdyby mnie śmiertelne oko
Zajrzawszy, wnet zaś w grób złożyć głęboko?
Byłbym jak nie był, byś tego sposobu
Zachować kazał, i nieścigłym biegiem
Niebo, świat i grób zwarł jednym noclegiem.
Niech wiem, proszę cię, dni tych jeśli wielka
Liczba, w których mnie ma żreć żałość wszelka;
Co bywa drogi w pokoju człowieku?
Tego nie daszli uprosić u siebie
Mej niegodności? Lutość niech wżdy ciebie
Boska poruszy, sfolguj, zgorzkłą ślinę
Przecz tak na Boga często kołacemy
Głupstwem żądzej swej, a po swojej chcemy
Woli mieć niebo i w niem skryte rady,
Wieczne pokłady?
Chcąc być od przygód i smutku beśpieczny?
Chcąc żalu nie znać, a sna w polu, sadu
Nie cierpieć gradu?
Pojźry po sklepie i kręgu przejźrystym,
Chodzi, a ty chcesz, aby się toczyło,
Jak tobie miło?
Cząstko maluczka, tu krótko żyjąca,
I tak lękliwa, że miód zbierająca